Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny

Zbigniew Herbert - Przesłanie Pana Cogito

wtorek, 1 stycznia 2013

Artykuł Mariusza Patelskiego: Jak konspiracyjny „Żak” został profesorem

prof. Eugeniusz Szczepankiewicz
Niezwykły życiorys matematyka z opolskiej WSP
W środowisku akademickim znany był jako wybitny matematyk, znawca teorii pól losowych oraz społecznik. Jako człowiek słynął z ciętego języka i bujnego temperamentu, co wnosiło swoisty koloryt do pracy Instytutu Matematyki Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Niewielu znało tajemnice, jakie zmuszony był ukrywać przez lata PRL-u znany opolski naukowiec.
Eugeniusz Szczepankiewicz, bo o nim mowa, urodził się 13 marca 1930 r. w Godowej, w rodzinie Jana i Marii z domu Błyskal. Jego rodzice byli właścicielami niewielkiego gospodarstwa rolnego, z którego musieli utrzymać wielodzietną rodzinę – mieli czterech synów i trzy córki. Wpływ na światopogląd młodego Szczepankiewicza wywarły wydarzenia II wojny światowej i patriotyczna postawa miejscowego społeczeństwa (którego przedstawiciele w znacznym stopniu zasilili szeregi Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, walcząc przeciw niemieckiemu, a potem sowieckiemu zniewoleniu) oraz bardzo aktywna na tym terenie działalność Związku Harcerstwa Polskiego. Do Armii Krajowej należeli też, co nie pozostało bez wpływu na Eugeniusza, jego dwaj starsi bracia: Bronisław i Władysław. Ten ostatni, wedle informacji Urzędu Bezpieczeństwa, był przedwojennym oficerem, a w czasie wojny pełnił funkcję komendanta placówki AK w Godowej.
Podczas okupacji niemieckiej Eugeniusz ukończył w rodzinnej miejscowości podstawówkę, a następnie po tzw. wyzwoleniu rozpoczął (we wrześniu 1944 r.) naukę w Gimnazjum Ogólnokształcącym w pobliskim Strzyżowie. W 1948 r. zdał małą maturę i przeszedł do Liceum Ogólnokształcącego w tejże miejscowości. Latem 1949 r. odbył także przeszkolenie wojskowe w ramach 12. Brygady Powszechnej Organizacji SP w Kędzierzynie, jako junak – poborowy.
Równolegle z nauką szkolną podjął działalność w jawnym, po latach okupacji, harcerstwie. Wedle świadectwa jego rówieśników przewyższał miejscową młodzież wiedzą, zwłaszcza historyczną, inicjatywą oraz zdolnościami organizacyjnymi. W latach 40. Pełnił też funkcję drużynowego XI Drużyny Harcerskiej w Godowej. Ówczesne zaangażowanie Szczepankiewicza nie uszło uwadze funkcjonariuszy UB. Jak wynika z akt zachowanych w Instytucie Pamięci Narodowej, we wrześniu 1947 r. Eugeniusz Szczepankiewicz został zwabiony przez funkcjonariusza UB – referenta Liszkę i szantażem, z pomocą „materiałów kompromitujących”, zarejestrowany jako informator o pseudonimie „Żubr” (IPN Rzeszów, sygn. 00/138/108/J CD, A. Liszka, Raport o dokonaniu werbunku). Współpraca trwała jednak bardzo krótko, a oficer prowadzący odnotował później, że: przez okres 15 miesięcy współpracy inf.[ormator] ps.[eudonim] „Żubr” dał 6 doniesień małej wartości, na spotkania nie przychodził. Jest on członkiem „młodzieżowej organizacji podziemnej”. Przez okres 9 miesięcy kontakt z nim zerwany. Doniesienia dawał lipne. Ostatecznie informatora „Żubra”, jako oszukującego UB członka nielegalnej organizacji, wyeliminowano z sieci informacyjno-agencyjnej referatu V Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Państwowego (PUBP) w Rzeszowie.
W końcu lat 40. forsowana przez władze komunistyczne kolektywizacja rolnictwa oraz wzmożona walka z Kościołem, która nabrała tempa po likwidacji legalnej opozycji, zaczęła wywoływać wśród młodzieży Rzeszowszczyzny odruchy buntu – pojawiło się zjawisko tzw. II konspiracji niepodległościowej. W przypadku młodych z okolicy Strzyżowa przysłowiową kroplą, która dopełniła czary goryczy, była komunistyczna rekonstrukcja Związku Harcerstwa Polskiego, przeprowadzona na podobieństwo sowieckiej organizacji pionierów. W roku 1949 władze zdecydowanie uderzyły w ludzi, struktury, idee i metody wychowawcze wywodzące się ze skautingu. Dotychczasowych „nieszczerych instruktorów”, kojarzonych z przedwojenną tradycją harcerską, mieli zastąpić aktywiści z komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), a samo ZHP miało być ograniczone wiekowo do lat piętnastu.
Szykany ze strony funkcjonariuszy UB, atak na prywatną własność chłopską, represje wobec Kościoła i wiernych oraz likwidacja związanego z przedwojenną tradycją ZHP miały też istotny wpływ na decyzję Eugeniusza Szczepankiewicza o przyłączeniu się do antykomunistycznej konspiracji. Nowa organizacja została zainicjowana przez Jana Prokopowicza (kolega szkolny Szczepankiewicza), który podczas letnich wakacji 1949 r. założył grupę inicjatywną, złożoną głównie z harcerzy – jej celem było utworzenie organizacji do walki z reżimem komunistycznym i jego przedstawicielami z PZPR, UB i ZMP. Prokopowicz i jego koledzy postanowili jednocześnie pozostać w ZHP, by przeciwdziałać komunistycznym reformom w łonie Związku i mieć wpływ na patriotyczną formację młodzieży harcerskiej.
We wrześniu Prokopowicz spotkał się z Eugeniuszem Szczepankiewiczem i zaproponował mu przyłączenie się do organizacji. Wkrótce odbyło się w lasku na Gibiskach koło Strzyżowa zebranie organizacyjne, podczas którego omówiono podstawowe cele i zadania nowo powołanej struktury. W zebraniu wzięli udział, obok Szczepankiewicza i Prokopowicza, Kazimierz Łyszczarz, Jerzy Żeglin i Tadeusz Nowak. Podczas tego spotkania Szczepankiewicz przejął inicjatywę w sprawie oblicza nowej organizacji, jemu też powierzono opracowanie roty przysięgi i schematu organizacyjnego konspiracji. Na kolejnym zebraniu ustalono nazwę– „Demokratyczna Armia Krajowa” (DAK) oraz wybrano zarząd tymczasowy w składzie: Eugeniusz Szczepankiewicz ps. „Żak” – przewodniczący, Tadeusz Nowak ps. „Brzoza” – zastępca przewodniczącego, Jan Prokopowicz ps. „Krymski” – szef sztabu organizacji, Jerzy Żeglin ps. „Zakopiański” – kierownik propagandy oraz Kazimierz Łyszczarz ps. „Śmigłowski” – prokurator.
Do końca 1949 r., jak zaznaczył w swych wspomnieniach Jan Prokopowicz, odbyło się 20 protokołowanych zebrań organizacyjno-szkoleniowych. Sama placówka strzyżowska liczyła 21 osób (w marcu 1950 r. już 25 konspiratorów). Jednocześnie podjęto działania, by rozbudować struktury DAK w innych regionach Polski. Pierwszą placówkę poza Rzeszowszczyzną utworzono na Górnym Śląsku. W tym celu wykorzystano kontakty Stanisława Urbana ps. „Orzeł” i Józefa Mandeli ps. „Rondio”, którzy byli uczniami technikum górniczego przy kopalni „Wanda-Lech” w Rudzie Śląskiej. Poszczególne placówki DAK powstały, oprócz Strzyżowa, w Żyznowie, Lutczy i wspomnianej Rudzie Śląskiej. Mimo represji grożących członkom nielegalnych organizacji antykomunistycznych, DAK bardzo szybko rozwijała się pod względem liczebnym. W kwietniu 1950 r., tuż przed likwidacją, liczyła w sumie 40 członków. Zgodnie z deklaracją ideową opracowaną przez Eugeniusza Szczepankiewicza DAK miała walczyć o demokratyczne państwo polskie. Przyszły polski parlament miał składać się z dwu izb: sejmu i senatu,wybieranych w demokratycznych wyborach. Państwo miało zapewnić równe prawa i swobodny rozwój żyjącym w nim mniejszościom narodowym. Gospodarka przyszłej Polski, zdaniem autorów, miała się natomiast opierać na zasadach wolnego rynku z uwzględnieniem własności prywatnej i państwowej. Kraj, zgodnie z ideą jagiellońską, wraz z innymi podbitymi przez ZSRS państwami i narodami: Litwą, Łotwą, Estonią, Białorusią i Ukrainą miał w przyszłości utworzyć wspólne państwo federacyjne, które byłoby zdolne oprzeć się ekspansji zarówno ze Wschodu, jak i Zachodu. W deklaracji programowej – „Nasze drogi”, dokumencie przekazanym młodzieży na Śląsku, domagano się dodatkowo wolności: wyznania, prasy, słowa oraz myśli.
Do bieżących zadań organizacji zaliczono: werbowanie nowych członków spośród młodzieży szkolnej oraz powracających do kraju wojskowych z PSZ; walkę z przymusowym organizowaniem spółdzielni produkcyjnych na wsi; dążenie do opanowania legalnych organizacji młodzieżowych w celu ich rozbicia od środka; szkolenie ideologiczne, wojskowe i dywersyjne; opracowywanie map wsi i miast z zaznaczeniem obiektów wojskowych: KBW, MO i PZPR oraz nawiązanie kontaktów z Zachodem, szczególnie ze skautingiem w Londynie.
Młodocianym konspiratorom udało się także nawiązać kontakt z czołowym dowódcą antykomunistycznego podziemia na Podkarpaciu – Józefem Cieślą ps. „Topór”. Dzięki pośrednictwu zwerbowanego do DAK – Stanisława Wróbla, Szczepankiewicz i Prokopowicz uzyskali od „Topora” magazyn poakowskiej broni: dwa ręczne karabiny maszynowe Diegtiariowa, jeden pistolet MP 40 (typu szmajser), trzy pistolety maszynowe typu pepesza, dwa pistolety typu parabellum oraz jeden typu FN. Ponadto w magazynie znajdowało się 20 sztuk granatów ręcznych oraz 3 tysiące sztuk amunicji.
Na przełomie 1949 i 1950 r. organizacja kierowana przez Szczepankiewicza i Prokopowicza przystąpiła do działań. Wzorem „Szarych Szeregów” z czasów II wojny zajmowano się małym sabotażem, ale zwróconym przeciwko władzom komunistycznym. Członkowie DAK zrywali flagi i transparenty, rozrzucali ulotki, malowali antykomunistyczne hasła oraz wysyłali listy z pogróżkami do nadgorliwych działaczy proreżimowych organizacji zaangażowanych w zniewalanie społeczeństwa. Działania stricte wojskowe odkładano na później, bojąc się przedwczesnej dekonspiracji.
Wedle dokumentów zachowanych w IPN, pomimo przestrzegania zasad konspiracji, już w listopadzie 1949 r. funkcjonariusze rzeszowskiego WUBP wpadli na trop DAK i rozpoczęli operację rozpracowywania strzyżowskiego środowiska młodzieży niepodległościowej. Po uzgodnieniach z PUBP Rzeszów w szeregi DAK przeniknął agent ps. „Antek”, który bardzo aktywnie włączył się w działalność młodzieżowej konspiracji. Z jego inicjatywy próbowano zwerbować do organizacji oficera rezerwy LWP – Stanisława Wojtaszka. Wedle opracowania poświęconego DAK, działalność wspomnianego Wojtaszka miała być główną przyczyną dekonspiracji tej organizacji. Faktycznie były oficer LWP poinformował miejscowych funkcjonariuszy MO o istnieniu DAK, ale zachowane dokumenty UB świadczą jednoznacznie o tym, że głównym źródłem informacji na temat organizacji był agent „Antek” – będący równocześnie bardzo aktywnym członkiem tej konspiracji. 25 kwietnia 1950 r. agent „Antek” został wezwany do Rzeszowa pod pozorem uczestnictwa w kursie instruktorów harcerskich. Po przyjeździe do stolicy Podkarpacia został zdjęty przez funkcjonariuszy UB i odwieziony do siedziby WUBP. W toku przesłuchania ujawnił, że Rada DAK zdecydowała się karać śmiercią funkcjonariuszy państwowych. Fakt ten miał przyspieszyć decyzję kierownictwa WUBP o likwidacji DAK.
Operacja aresztowania odbyła się 28 kwietnia 1950 r. Wykorzystano w niej 25 pracowników UB wspartych przez 20 funkcjonariuszy MO i oddział KBW złożony z 44 żołnierzy. Całość sił UB i KBW, wyposażona w broń automatyczną, została przetransportowana do Strzyżowa na pięciu ciężarówkach. Na miejscu oddział ten podzielono na cztery grupy, które sprawnie przeprowadziły aresztowania członków DAK uprzednio wskazanych przez TW „Antka”. W sumie zatrzymano 21 członków i 2 współpracowników DAK. W wyniku rewizji zarekwirowano pistolet nagan, kilkadziesiąt sztuk amunicji, materiały wybuchowe oraz archiwum organizacyjne DAK. Wśród aresztowanych znalazł się Eugeniusz Szczepankiewicz, przy którym znaleziono dodatkowo zapiski dotyczące organizacji. 2 maja oficer śledczy UB – ppor. Mieczysław Kalemba wystąpił o zastosowanie wobec Szczepankiewicza środka zapobiegawczego w postaci aresztu tymczasowego w areszcie śledczym przy WUBP w Rzeszowie. Podobne wnioski zastosowano wobec pozostałych aresztowanych. Członków DAK poddano kilkumiesięcznemu, bardzo intensywnemu śledztwu. W trakcie przesłuchań, ciągnących się bez przerwy po parę dni, a nawet cały tydzień roboczy, poddawano ich najwymyślniejszym torturom. Aresztowanym kazano np.: leżeć nieruchomo na łóżku, a prowadzący przesłuchanie okładał ich od stóp do głowy leszczynowym kijkiem narciarskim lub gumową pałką po stopach. Kiedy tracili przytomność byli wynoszeni do łazienki, gdzie polewano ich wodą. Na porządku dziennym było wyrywanie garściami włosów z głowy, uderzanie głową o biurko lub ścianę, zmuszanie do robienia żabek lub pompek aż do utraty sił przez przesłuchiwanego, którego następnie kopano. Stosowano także sadzanie na nodze odwróconego stołka, miażdżono palce rąk w drzwiach lub deptano obcasami po gołych palcach nóg. W niektórych wypadkach prowadzący śledztwo oficer nakazywał wspinać się na stromy wysoki piec kaflowy. Kiedy przesłuchiwany spadał, był kopany przez pomocników śledczego, którzy w ten sposób „pomagali” dalszej wspinaczce. W przerwach przesłuchania aresztowanych, rozebranych do naga, zamykano do karceru pod schodami aresztu, pełnego wody i ludzkich ekskrementów. Ponieważ krzyk torturowanych osób mógł być słyszalny na zewnątrz budynku, przez cały czas puszczano w więzieniu przez megafony arie operowe.
W podobny sposób przesłuchiwany był Eugeniusz Szczepankiewicz, który w trakcie śledztwa rozchorował się i poważnie osłabł. Wedle relacji Prokopowicza – Eugeniusz podczas śledztwa został pobity nogą od stołka i utracił przytomność. Ponieważ śledczy nie umieli go ocucić, wezwali lekarza. Doktor doprowadził Szczepankiewicza do świadomości, ale na odchodnym miał oświadczyć śledczemu: sprowadziłem go na ten świat, ale następnym razem może mi się to nie udać, bo fizycznie jest już bardzo słaby.
W toku śledztwa, prowadzonego brutalnymi metodami, funkcjonariusze SB uzyskali większość informacji na temat DAK oraz osób zaangażowanych w tę konspirację. Nie było to zresztą dość trudne, ponieważ w ręce pracowników UB dostało się archiwum organizacji. Mimo stosowanych fizycznych i psychicznych tortur, żaden z członków organizacji, tj.: Szczepankiewicz, Prokopowicz i Wróbel, nie ujawnił informacji o przekazaniu przez Józefa Cieślę „Topora” magazynu z poakowską bronią. Także „Topór”, gdy już został schwytany przez UB, nie zdradził w tym względzie swych przyjaciół z DAK.
Po sporządzeniu aktu oskarżenia odbył się proces konspiratorów z DAK, których podzielono na cztery grupy. Przywódcy ruchu, m.in. Szczepankiewicz i Prokopowicz, byli sądzeni jako ostatni, tj. od 4 do 8 września 1950 r. Przebieg procesu miał charakter operetkowy, a wyrok był, zdaniem oskarżonych, z góry przesądzony. Mimo ich protestów, że znaczna część zeznań została wymuszona torturami, sędzia Pietroń udawał zaskoczonego, twierdząc, że pierwszy raz słyszy, aby w czasie śledztwa w Urzędzie Bezpieczeństwa kogoś torturowano. „Jeżeli na was to wymuszono, to udowodnijcie, że było inaczej”. Wszystkie zarzuty uznał też za wiarygodne. W czasie zeznań zarówno prokurator, jak i adwokaci nie zadawali żadnych dodatkowych pytań. Jan Prokopowicz wspominał: Widocznie bali się przeszkadzać sędziemu, prokurator był pewny sprawiedliwości „wysokiego sądu”. Warto dodać, że w późniejszych analizach działalności DAK, dokonywanych przez pracowników Służby Bezpieczeństwa, nie bez zdziwienia konstatowano, iż działająca w konspiracji młodzież strzyżowska pochodziła z najuboższych warstw polskiej wsi. W opracowaniu z 1976 r. pisano m.in.: zdecydowana większość członków nielegalnej organizacji młodzieżowej DAK była pochodzenia chłopskiego, w tym sporo wywodziło się z rodzin mało i średniorolnych. Wydawałoby się, że klasowo bliscy ustrojowi ludowemu, więc ideologicznie winni być z tym ustrojem związani. Wrogość wobec Polski Ludowej i ZSRS tłumaczono reakcyjnym wpływem nauczycieli miejscowego gimnazjum oraz rodzinnego środowiska skazanych.
Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie uznał Eugeniusza Szczepankiewicza winnym udziału w zbrodniczym związku pod nazwą „Demokratyczna Armia Krajowa” (D.A.K.), usiłującym zmienić przemocą ustrój Państwa Polskiego, jako jeden z jego założycieli pełniąc kolejno funkcję D-cy Sztabu i Członka Rady, posługując się pseudonimem „Żak” i „Jasielski”, tj. zbrodni przewidzianej w art. 86 par. 2. KKWP i skazał go na 10 lat pozbawienia wolności, na utratę praw publicznych i obywatelskich oraz honorowych na okres 4 lat oraz na przepadek całego mienia.
Karę więzienia Szczepankiewicz odbywał na zamku w Rzeszowie, we Wronkach i w Jaworznie, skąd, za nieudowodniony mu udział w nielegalnej organizacji, został przewieziony do Nowogardu. W ostatnim z więzień zachorował na otwartą gruźlicę płuc. Wedle opinii naczelnika więzienia w Nowogardzie Szczepankiewicz zachowywał się poprawnie, przestrzegał regulaminu, jednak do ujemnych cech charakteru więźnia zaliczył: nieprawdomówność, skrytość i częściowe pozostawanie pod wpływem wrogiego elementu, w obecności którego się wypowiada o administracji więziennej. Ogólnie do ustroju Demokracji Ludowej ustosunkowany jest biernie. We wrześniu 1953 r. na mocy amnestii Szczepankiewiczowi skrócono o 1/3 karę więzienia z 10 do 6 lat i 8 miesięcy. W następnym roku, mimo nie w pełni pozytywnej opinii naczelnika więzienia w Nowogardzie, Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie, biorąc pod uwagę pochodzenie społeczne skazanego (a być może także zły stan jego zdrowia), postanowił zwolnić Szczepankiewicza z dalszego odbywania kary i wyznaczył mu okres próbny do 28 grudnia 1956 r. 29 czerwca 1954 r. o godzinie 15.00, po odbyciu 4 lat 2 miesięcy i 1 dnia kary, Eugeniusz Szczepankiewicz opuścił więzienie w Nowogardzie.
Po wyjściu z więzienia podjął pracę w Przedsiębiorstwie Jajczarsko-Drobiarskim w Strzyżowie. Jako człowiek niezwykle ambitny i pracowity rozpoczął równolegle naukę w Korespondencyjnym Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie. W tym czasie ciągle był obserwowany przez funkcjonariuszy UB; ich niepokój budziły zwłaszcza kontakty Eugeniusza z byłymi członkami DAK: Hubertem Hartem i Tadeuszem Nowakiem. Z tego powodu funkcjonariusze sporządzili plan operacyjnego przedsięwzięcia celem sprawdzenia kontaktów pomiędzy wymienionym i działaczami DAK. Najprawdopodobniej oficerowie bezpieki niczego jednak nie wykryli, bo Szczepankiewiczowi udało się zdać maturę i dostać na studia matematyczne na Uniwersytecie Wrocławskim. Wedle opinii Jana Prokopowicza, początkowo były dowódca DAK miał zamiar starać się o przyjęcie na historię lub prawo. Wrogowi ludu władze wybiły jednak z głowy te kierunki i ostatecznie pozwolono mu zdawać indywidualnie na matematykę.
Po wydarzeniach październikowych 1956 r. Eugeniusz Szczepankiewicz stanął na czele odrodzonego Zrzeszenia Studentów Polskich w Uniwersytecie Wrocławskim. W tym czasie był  wiceprzewodniczącym, a następnie przewodniczącym Rady Uczelnianej ZSP oraz kierownikiem Komisji Ekonomicznej Rady Okręgowej ZSP we Wrocławiu. Ze względu na bardzo dobre wyniki w nauce w czasie studiów odbył staż naukowy w ZSRR.
Ze względu na przeszłość, jak i zajmowane stanowiska w ZSP, student matematyki stale pozostawał pod obserwacją Służby Bezpieczeństwa. W listopadzie 1957 r. oficerowie wrocławskiej bezpieki (Gr. IV, Wydz. III KW MO we Wrocławiu) próbowali zmusić Szczepankiewicza do współpracy. W trakcie pozyskania starano się wykorzystać fakt trudności materialnych, z jakimi borykał się podczas studiów. Rozmowy pozyskaniowe, jak zapisano w aktach SB, nie przyniosły jednak spodziewanych rezultatów i ostatecznie Szczepankiewicza, który nie dał się złamać, pozostawiono w spokoju.
W 1960 r. ukończył studia z wynikiem bardzo dobrym, po czym podjął pracę w Wyższej Szkole Rolniczej, a następnie, w 1963 r., w Katedrze Matematyki Wyższej Szkoły Ekonomicznej we Wrocławiu. Równolegle współpracował z Zakładem Antropologii PAN, był m.in. autorem prac: Opracowanie statystyczne do Mapy Antropologicznej Polski oraz Model zmienności pól torfowych. W 1965 r. Szczepankiewicz uzyskał stopień doktora.
Mimo upływu ponad dziesięciu lat od wydarzeń związanych z DAK, Szczepankiewicz był ciągle poddawany kontroli operacyjnej przez Służbę Bezpieczeństwa – Wydz. III KW MO we Wrocławiu. Przełomowe w życiu matematyka były wydarzenia marcowe 1968 r. W ich wyniku został zmuszony do opuszczenia Wrocławia i podjęcia pracy w Katedrze Podstaw Matematyki Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu.
Od początku dał się poznać jako człowiek o niezwykłej odwadze osobistej. W 1971 r., gdy doszło do wysadzenia auli WSP przez braci Ryszarda i Jerzego Kowalczyków, funkcjonariusze SB w pierwszym odruchu lansowali tezę o odpowiedzialności Ślązaków–rewizjonistów za ten czyn. Wielu niewinnych pracowników opolskiej WSP pochodzenia miejscowego poddano wówczas brutalnemu śledztwu, co nie uszło uwadze środowiska akademickiego. Wśród nielicznych, którzy przeciwstawili się nagonce na miejscowych, był Szczepankiewicz, który miał publicznie twierdzić, iż nie można wykluczyć możliwości, że to zrobili nieautochtoni.
W Opolu dr Szczepankiewicz prowadził wykłady z zakresu statystyki i algebry, kontynuował także prace naukowe z teorii i zastosowania pól losowych. Równocześnie miał zajęcia w Politechnice Gliwickiej i w Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Posiadając od młodości żyłkę społecznika, pełnił, z ramienia władz uczelni, funkcję opiekuna Zrzeszenia Studentów Polskich. Tymczasem w początkach lat 70. władze komunistyczne przystąpiły do przymusowego scalania organizacji studenckich i młodzieżowych. W 1973 r., z połączenia ZSP, Związku Młodzieży Wiejskiej i Związku Młodzieży Socjalistycznej powstał nowy – Socjalistyczny Związek Studentów Polskich. Organizacja ta miała realizować zarówno program polityczno-ideowy, jak i społeczno-środowiskowy studentów. Przymusowa unifikacja ZSP z organizacjami związanymi z PZPR i głoszącymi hasła komunistyczne wywołała wzburzenie w środowisku studenckim kraju.
15 listopada 1972 r. w klubie akademickim „Mieszko” odbyło się plenarne posiedzenie Rady Uczelnianej ZSP, poświęcone zmianom modelu ruchu młodzieżowego i powołaniu Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Na spotkaniu tym dr Eugeniusz Szczepankiewicz spontanicznie, jak się wydaje, postanowił wyrazić swe krytyczne stanowisko wobec forsowanych przez władze planów zjednoczenia ruchu studenckiego. Wedle relacji tajnego współpracownika SB – ps. „Wanda”, Szczepankiewicz: Usiłował (…) twierdzić, że w obecnej sytuacji największym złem, jakie można by popełnić, byłoby powołanie jednolitej organizacji młodzieżowej dla całej młodzieży polskiej. W istnieniu tylko jednej organizacji upatruje on słabość studenckiego ruchu artystycznego, turystycznego i kulturalnego w takich krajach, jak ZSRR czy NRD. Twierdził, że istnienie tylko odrębnej organizacji wyłącznie studenckiej daje możliwość prawidłowego rozwoju ruchu i wszelkiej działalności. Ponadto wg niego wszelkie proponowane zmiany, idące nawet w kierunku utworzenia SZSP, z wyodrębnionymi pionami działania i kontaktów z młodzieżą wiejską i robotniczą, spowodują zaprzepaszczenie ogromnego dorobku, wypracowanego przez organizację, do czego przecież w żadnym wypadku nie można dopuścić, dlatego uważa za wszelkie zmiany za niecelowe i niekorzystne. (…) Dr Szczepankiewicz twierdził również, że z programem integracji ruchu młodzieżowego wystąpił ZMS dlatego tylko, że w skali całego kraju organizacja „przeżyła się już” i nie jest w stanie dać nic nowego młodzieży.
Sprzeciw Szczepankiewicza wobec utworzenia SZSP oraz żądanie apolityczności studenckiej organizacji spotkało się z negatywną reakcją miejscowych władz i SB. W efekcie już 6 grudnia 1972 r. powstał wniosek, by opolskiego wykładowcę objąć kontrolą w ramach kwestionariusza ewidencyjnego kryptonim „Oportunista”. W ramach prowadzonych przez funkcjonariuszy SB działań, naukowiec miał być stale inwigilowany na terenie uczelni przez dwójkę tajnych współpracowników o pseudonimach „Wanda” i „Mietek” oraz w środowisku naukowym przez kontakt operacyjny ps. „Piotr”. Władze poddały także kontroli całą korespondencję naukowca w celu ustalenia jego kontaktów krajowych oraz sprawdzenia, czy nadal utrzymuje łączność z byłymi członkami DAK. Funkcjonariuszy SB interesowały też kontakty podejrzanego z księżmi jezuitami, którzy prowadzili Duszpasterstwo Akademickie przy parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Opolu. W ramach prowadzonych działań, SB poprzez wspomnianych tajnych współpracowników zbierała informacje na temat Szczepankiewicza, jego życia rodzinnego i osobistego, pracy naukowej i dydaktycznej, a także na temat jego studentów i magistrantów.
13 grudnia 1972 r. naukowiec został wezwany przez SB na rozmowę ostrzegawczą. W jej trakcie, jak zanotował oficer SB, dr Eugeniusz Szczepankiewicz zachowywał się chwilami w sposób arogancki i złośliwy. Niedwuznacznie starał się dać do zrozumienia, że jest szykanowany; starał się udowodnić, że wezwanie na rozmowę było bezpodstawne. W efekcie przesłuchania naukowiec został zmuszony do podpisania specjalnego oświadczenia, w którym z właściwą sobie przekorą zaznaczył, że będzie unikał publicznie wypowiedzi na tematy polityczne, mimo iż nie jest zwolennikiem obecnego ustroju i swych przekonań nie zmieni. Kwestionariusz ewidencyjny, którym objęty był opolski matematyk, został zamknięty dopiero po trzech latach – 30 grudnia 1975 r. Mimo iż kontrola Szczepankiewicza nie wykazała żadnych negatywnych z punktu widzenia władz wystąpień – przedłużono ją w związku z VII Zjazdem PZPR, który odbył się w grudniu tegoż roku.
Koszt niezłomnej postawy Szczepankiewicza był bardzo wysoki. Zdolny naukowiec został objęty zakazem wyjazdów zagranicznych, prowadzonych także w celach naukowych. Już w marcu 1973 r. ppłk Ryszard Głowacz z opolskiej SB informował, że dr Szczepankiewicz zamierza jako stypendysta Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki wyjechać do USA, by skontaktować się z wybitnym emigracyjnym matematykiem prof. Jerzym Spławą-Neymanem z uniwersytetu w Berkeley. Celem wyjazdu miało być zapoznanie z nowoczesną statystyką matematyczną w zakresie wnioskowania przy użyciu wielowymiarowych pól losowych. Pułkownik SB zaznaczył jednocześnie, że Szczepankiewicz zaangażowany był w DAK oraz sprzeciwiał się połączeniu organizacji studenckich, sugerując, by uniemożliwić matematykowi wyjazd z Polski, tym bardziej że przy Uniwersytecie w Berkeley działa instytut antykomunistyczny obejmujący swym zasięgiem także Polskę.
Ponieważ Szczepankiewicz nie mógł osobiście brać udziału w zagranicznych konferencjach naukowych, na które był wielokrotnie zapraszany, wysyłał na nie swe referaty pocztą. W ten sposób był obecny na konferencjach w Niemczech, Hiszpanii, Anglii, Francji, Japonii, USA oraz Turcji i Egipcie. W latach 80. ukazało się jego najważniejsze dzieło – praca pt.: Zastosowanie pól losowych (Warszawa 1985). Licząca 390 stron książka poświęcona została teorii pól losowych oraz zawierała liczne przykłady zastosowania tychże pól. Na dorobek Eugeniusza Szczepankiewicza składało się ponadto 150 publikacji: książek, artykułów, referatów i opracowań dla przemysłu. Profesor wypromował również 150 magistrantów oraz 3 doktorów. Pomimo wielkiego dorobku naukowiec z powodów politycznych z bardzo dużym opóźnieniem przechodził kolejne szczeble kariery. Tytuł doktora habilitowanego uzyskał dopiero w 1981 r., rok później został docentem, a profesorem nadzwyczajnym w 1987 r.
Uczeń i przyjaciel prof. Szczepankiewicza – Stanisław Urbanik wspominał po latach: w systemie wartości, które Profesor afirmował, bardzo wysoką pozycję zajmowała wiedza; szczególnie matematyka była dla niego „królową wszystkich nauk”. Nie znaczy to jednak, że jego zainteresowania ograniczały się tylko do matematyki. Posiadał szeroką i rzetelną wiedzę historyczną. Myślę, że niejeden historyk miałby w Nim godnego dla siebie partnera do rozmów i dyskusji. Z zamiłowaniem interesował się literaturą, czytał poezję. Bardzo fascynowała mnie ta wielostronność zainteresowań…
Charakterystycznym rysem charakteru Eugeniusza Szczepankiewicza była działalność społeczna. W latach 80. prezesował Opolskiemu Oddziałowi Polskiego Towarzystwa Matematycznego, a także był członkiem NSZZ „Solidarność” w WSP. Nie zapominał również o własnych korzeniach. Po przełomie 1989 r. wziął udział w pierwszym zjeździe wszystkich żyjących członków DAK. Na spotkaniu tym postanowiono zobowiązać byłych konspiratorów należących do organizacji, by spisali wspomnienia z czasów młodzieńczej działalności oraz późniejszych przeżyć związanych z więzieniem lub ukrywaniem się. Zamierzano także ufundować tablicę upamiętniającą DAK oraz sztandar organizacyjny, który postanowiono przekazać młodzieży uczącej się w LO w Strzyżowie. Ostatnim zadaniem wyznaczonym przez zjazd było wystąpienie do stosownych władz w celu pełnej rehabilitacji Demokratycznej Armii Krajowej oraz jej członków.
Realizacji tych postanowień prof. Szczepankiewicz, niestety, nie doczekał. Będąc już w bardzo ciężkim stanie, napisał na VII Krajową Konferencję Naukową w Turawie k. Opola, swój ostatni referat. Tematem planowanego wystąpienia były Podstawy konstrukcji modelu stochastycznego wydajności pracy w warunkach kooperacji przedsiębiorstwa. Referat ten wygłosił, zastępując ciężko chorego profesora, jego doktorant. Cztery dni później, 17 października 1991 r., Eugeniusz Szczepankiewicz zmarł.
Doczesne szczątki wybitnego matematyka spoczęły w kwaterze żołnierzy AK wrocławskiego cmentarza na Biskupinie. Pożegnalne mowy wygłosili przedstawiciele świata nauki oraz rodacy ze Strzyżowa. Wśród żegnających zmarłego byli m.in.: prof. Andrzej Gawdzik – dziekan Wydziału Matematyczno-Fizyczno- Chemicznego WSP w Opolu, prof. Antoni Smoluk z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, prof. Andrzej Alexiewicz z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, burmistrz Strzyżowa Marek Śliwiński oraz podwładny z DAK – Tadeusz Nowak.
Rok później doszło do rewizji wyroków w sprawie uczestników młodzieżowej konspiracji – DAK. Na wniosek Anny Szczepankiewicz (żony zmarłego) decyzja o rehabilitacji zapadła także w sprawie nieżyjącego już dowódcy Eugeniusza Szczepankiewicza. 25 maja 1992 r. Sąd Wojewódzki w Rzeszowie pod przew. Eugeniusza Madery stwierdził nieważność wyroku z września 1950 r. wobec Eugeniusza Szczepankiewicza. W uzasadnieniu napisano: Z treści tego wyroku i jego uzasadnienia wynika, że czyn przypisany Eugeniuszowi Szczepankiewiczowi był związany z działalnością na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego…

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz