Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny

Zbigniew Herbert - Przesłanie Pana Cogito

niedziela, 9 lutego 2014

Zamek w Rzeszowie - mieszkanie wrogów ludu

Zamek w Rzeszowie – wybudowany na początku XX wieku na miejscu dawnego zamku Lubomirskich jako budynek sądu i więzienie. W okresie okupacji hitlerowskiej miejsce przetrzymywania i kaźni wielu tysięcy Polaków.

Po drugiej wojnie światowej zamek wykorzystywany był przez aparat komunistyczny w bezwzględnej walce klasowej jako tak zwane więzienie karno-śledcze. Prowadzono tu brutalne przesłuchania i egzekucje skazanych. Szacuje się, że w  okresie największych represji do 1956, więziono i torturowano tutaj ponad 30 tysięcy żołnierzy AK, NSZ, WIN, a także innych organizacji niepodległościowych. W 1950 roku na Zamku "mieszkała" również moja Mama, dwudziestoletnia chora na gruźlicę dziewczyna - członek Demokratycznej Armii Krajowej. 
W tym czasie lokalny dziennik "Nowiny Rzeszowskie" organ Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, zwany przez miejscową ludność "Wypocinami Kruczka", pisał epopeje o bezkompromisowej walce klasowej, wychwalał przyjaźń polsko-radziecką, rozprawiał się z Caritasem, niemoralnym bonifratrami i zachłannymi proboszczami (kurcze, a może to jednak aktualny numer Gazety Codziennej Nowiny?) Czytając ten archiwalny pierwszy numer Nowin Rzeszowskich w Podkarpackiej Bibliotece Cyfrowej, byłem porażony skalą agitacji. Zaskoczył mnie natomiast prawie kompletny brak informacji na temat walki z podziemiem antykomunistycznym, które prężnie działało na Podkarpaciu. Szeroko rozwodzono się natomiast, że kułak z Lubeni nie oddał wieprza w obowiązkowych dostawach. Oczywiście całkowite milczenie na temat licznych mieszkańców rzeszowskiego zamku.
Partia - czołowy i zorganizowany oddział klasy robotniczej musi realizować polityczne i organizacyjne zadania w stałej i bezkompromisowej walce klasowej. Partia prowadzić musi masy pracujące po jedynie słusznej i niezawodnej drodze marksizmu - leninizmu, w stałym i niesłabnącym napięciu rewolucyjnym. 
Rzeszowska organizacja partyjna powstała w zmaganiach z wrogiem klasowym i zorganizowanym podziemiem. W walce tej okrzepła ona politycznie i organizacyjnie. 
REALIZOWAĆ BĘDZIEMY NASZE ZADANIA PRZEZ SŁUSZNĄ, LINIĘ POLITYCZNĄ PARTII PO PRZEZ STAŁĄ I SYSTEMATYCZNĄ WALKĘ O JEJ SIŁĘ ORGANIZACYJNĄ. 
Nasza deklaracja ideowa mówi: Każda organizacja partyjna musi walczyć nieugięcie o czystość, swoich szeregów, o ideową, postawę swoich członków. Należenie do Partii - to NAJWYŻSZY zaszczyt, którego każdy członek musi okazać się godny przez WZOROWE wykonywanie swych obowiązków. Krytyka i samokrytyka to potężny oręż wychowania mas członkowskich Partii, oręż walki o jej słuszną linię. 
PARTIA JEST ROZUMEM, HONOREM i SUMIENIEM KLASY ROBOTNICZEJ. 
Po czterdziestu latach w przededniu samorozwiązania PZPR ton wypowiedzi w dziennikarzy Nowin nieco się zmienił, ale zasadnicze tezy o demokracji ludowej, stosunkach polsko-radzieckich, świetlanych naukach Lenina pozostały. Aż dziw, że tak można było pisać 24 lata temu. Czterdzieści lat kłamstwa i demagogi w Krośnie, Przemyślu, Rzeszowie i Tarnobrzegu.
Podczas stanu wojennego znalazłem się w ONZ. Jednym z moich zadań było działanie na rzecz kontaktów między izolowaną wówczas Polską a Stanami Zjednoczonymi. Zachęcałem byznesmenów i polityków do odwiedzenia Polski. Każdy z nich przed wyjazdem zgłaszał się na briefing do Departamentu Stanu i odwiedzał, ten departament po powrocie. A kiedy do USA przyjeżdżali Polacy, zauważyłem, te każdy mówił co chciał każdy mówił co innego. Ale u nas był centralizm demokratyczny, a u nich pełna demokracja.
Ten fragment wypowiedzi sekretarza KC PZPR Włodzimierza Natorfa na wczorajszym spotkaniu Wojewódzkiej Komisji Zjazdowej w Rzeszowie miał służyć podkreśleniu, by nie przywiązywać zbyt dużej wagi do etykietek typu: centralizm demokratyczny czy dyktatura proletariatu, pod którymi wielu rozumie co innego. Zapytano sekretarza o to, jak kierownictwo PZPR ocenia podróż premiera Mazowieckiego do Związku Radzieckiego. Odpowiedź zapisałem w ten sposób: Podczas wizyty doszło do głosu trzeźwe spojrzenie na polsko-radzieckie stosunki gospodarcze. Jeszcze tkwią w pamięci głoszone przez niegdysiejszą opozycję opinie, że handel z ZSRR jest dla nas nieopłacalny. Teraz okazało się, że natychmiastowe przejście na rozliczenia wolnodewizowe i ceny światowe w handlu ze Związkiem Radzieckim kosztowałoby Polskę kilka miliardów dolarów. Podczas wizyty premiera w zakładzie porozumiano się w sprawach handlowych, choć szczegółowe uzgodnienia zostały scedowane na niższy szczebel i dlatego jeszcze nie wiemy jakie będą radzieckie dostawy. 
Nowa partia, która powstanie na XI Zjeździe będzie miała wiele cech partii socjaldemokratycznej. Jak towarzysz ocenia słabe strony współczesnych partii socjaldemokratycznych? - to było kolejne pytanie.
Największą wadą partii socjaldemokratycznych jest godzenie się z ustrojem kapitalistycznym odpowie dział sekretarz. Wprawdzie jeszcze Lenin uważał, że komuniści powinni uczyć się organizowania pracy od kapitalistów, wprawdzie wiele rozwiązań socjalnych współczesnego kapitalizmu zasługuje na uznanie, ale zawsze pozostaje różnica między tymi, którzy żyją z własnej pracy i tymi, którzy czerpią dochody z kapitału. Nie można o tym zapominać jeśli mówimy na serio o sprawiedliwości społecznej. Dwa lata temu byłem na moskiewskiej naradzie spotkaniu partii komunistycznych i socjaldemokratycznych - kontynuował sekretarz. Miałem wtedy wrażenie, że mówiliśmy jednym głosem, że łączy nas bardzo wiele a dzieli bardzo mało. Jeśli potrafimy współdziałać, możemy być znaczącą siłą. 
Czy partii nie grozi wyprowadzenie z zakładów pracy? - zapytano pod koniec spotkania. - Taka groźba istnieje - brzmiała odpowiedź - lecz obronić się przed nią muszą sami członkowie partii.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz