Pan Stanisław w roku1945/46 rozpoczął naukę w Gimnazjum Handlowym w Strzyżowie i tutaj wstąpił do II drużyny ZHP im.T.Kościuszki, w której z entuzjazmem pracował i awansował. Szkolił młodzież, która chętnie wstępowała do ZHP opartego na ideałach skautingu. Nie podobało to się władzom PRL i w 1948 r.zreformowały polskie harcerstwo wprowadzając do niego ideologię komunistyczną. Dotychczasowi patriotyczni instruktorzy ZHP pracujący społecznie, zostali zastąpieni instruktorami z polecenia PZPR (Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej). Uczniowie głęboko rozczarowani zmianami buntowali się, zaczęli działać w konspiracji. Utworzyli nielegalną, młodzieżową organizację – Demokratyczną Armię Krajową. Wstąpił do niej Stanisław Wróbel i pod pseudonimami "Czołg" i "Jagielloński" pełnił odpowiedzialne funkcje.
"Był członkiem Rady Organizacji, dowódcą II grupy operacyjnej oraz konserwatorem i magazynierem broni po AK, która dzięki jego osobistej inicjatywie została przekazana w opiekę organizacji." [cytat z książki J. Prokopowicza "Młodość zdeptana ale nieujarzmiona"]
Niestety, Demokratyczna Armia Krajowa została zdekonspirowana. Większość jej członków ze Strzyżowa została aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie. Stanisław Wróbel znalazł się w rzeszowskim więzieniu i przeszedł okrutne śledztwo.
"Nasz przyjaciel był torturowany fizycznie i psychicznie w specjalnych cyklach śledczych, trwających bez przerwy co najmniej cztery doby, bez jakiegokolwiek jedzenia i picia. Oficerowie śledczy co kilka godzin zmieniali się, a przesłuchiwany ciągle był ten sam, zasypywany dziesiątkami pytań na różne tematy, na które najczęściej nie mógł dać prawdziwej odpowiedzi. Gdy odpowiedzi były niezadowalające śledczego, następowała z jego strony wiązka najwulgarniejszych wyzwisk, uderzenie przesłuchiwanego po twarzy i najgorsze – szarpanie za włosy i uderzanie kilka razy o róg lub kant biurka, za którym siedział przesłuchujący. Efektem uderzeń głową o narożnik biurka zawsze było rozcięcie skóry na głowie i obfite krwawienie. W takim przypadku krew zalewała zwykle czoło i oczy przesłuchującego i obywatel śledczy był oburzony, że nie widzi dokładnie, czy przesłuchiwany mówi prawdę, czy kłamie. Wzywał więc ciągle czuwających na korytarzu pomocników, aby przesłuchiwanego "bandytę" zabrali do łazienki i doprowadzili go do porządku. W łazience sadowili przyprowadzanego na posadzce, podłączali do kranu z zimną wodą krótki wąż gumowy i lali dotąd, aż więzień doszedł do siebie, a przy okazji mógł się napić spływającej obficie z głowy wody, która w tym przypadku była jedynym źródłem życia. To tylko jeden maleńki fragment śledztwa, które trwało bardzo długie dni i noce. Trzeba tu zaznaczyć, że każdy oficer śledczy miał swoje, bardzo wyszukane metody prowadzenia śledztwa i co jedna – to gorsza. Takim cyklom śledczym był często poddawany Stasio Wróbel..." [cytat z książki J. Prokopowicza "Młodość zdeptana ale nieujarzmiona"]
Na skutek okrutnego bicia uszkodzono mu prawy płat wątroby i do dzisiaj z tego powodu cierpi.
18 lipca 1950 r. Rejonowy Sąd Wojewódzki w Rzeszowie ogłosił wyrok:
"za przestępstwo z art. 86 § 2 KKWP polegające na tym, że w Strzyżowie pow.Rzeszów, należał do związku przestępczego Demokratyczna Armia Krajowa, usiłującego zmienić przemocą ustrój Państwa Polskiego, pełniąc w nim funkcję d-cy Nr 1 pod ps."Czołg" i członka Rady tego związku pod ps."Jagielloński" – skazany został na 7 lat więzienia. Ponadto tymże wyrokiem za przestępstwa z art.4 § 1 Dekretu z 13.06.1946 r./dwukrotnie/- polegającym na przechowywaniu bez zezwolenia nieustalonego bliżej numeru pistoletu "Nagan" i 7 szt. amunicji oraz nieustalonego bliżej numeru automatu PP-Sza z 50 sztukami amunicji do niego – skazany został na kary 6 lat więzienia i 7 lat więzienia, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na okres lat 3-ch z przepadkiem całego mienia na rzecz Skarbu Państwa". (Dane z akt sadowych)." [cytat z książki J. Prokopowicza "Młodość zdeptana ale nieujarzmiona"]
Ze względu na ogromne bóle i opuchniętą wątrobę przebywał w więziennych szpitalach w Rzeszowie i Wronkach, gdzie leczono go głównie dietą bez odpowiednich lekarstw. Potem chorego człowieka wysłano do pracy w kopalni węgla w Miłowicach Śląskich. Tutaj lekarz stwierdził jego niezdolność do pracy i skierował do lżejszego zajęcia jako sprzątacz.
Stanisław bardzo pragnął napisać list do przyjaciela – Janka. List, ale bez cenzury, w którym mógłby swobodnie podzielić się swoimi przemyśleniami na niebezpieczne tematy. Zaufał współwięźniowi i poprosił go o wysłanie tego listu. Niestety, został zdradzony. Współwięzień przekazał list więziennym władzom, a te przekazały Urzędowi Bezpieczeństwa.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności w 1954 r. pan Stanisław warunkowo wyszedł na wolność ze względu na zły stan zdrowia, a list przeleżał w teczce adresata – Janka- 48 lat. Nadawca listu cudem uniknął konsekwencji.
Po wyjściu z więzienia pan Stanisław był inwigilowany i ciągle wzywany przez służby bezpieczeństwa na przesłuchania i usilnie namawiany do współpracy. Ponieważ współpracy nie podjął – nie mógł znaleźć pracy, a gdy rozpoczął jakąś, to wkrótce dostawał wypowiedzenie. Stan Jego zdrowia pogarszał się i w 1968 r. w Szczecinie, gdzie mieszkał, usunięto mu prawy płat wątroby. Otrzymał bardzo niską rentę inwalidzką, więc zmuszony był dalej pracować. Zaangażowany był w pracę społeczną, a gdy powstała "Solidarność", był jej aktywnym działaczem. Upowszechniał ideały Związku Harcerstwa Polskiego i Demokratycznej Armii Krajowej.
W 2007 roku odszedł na emeryturę.
Pan Stanisław Wróbel to człowiek prawy i szlachetny. Podjął walkę z sowieckim totalitaryzmem z miłości do Ojczyzny, do wolności. Nie żałował dla niej cierpień i wyrzeczeń. Poświęcił swoją młodość na walkę z ustrojem komunistycznym, tak jak wielu innych z Jego pokolenia, pokolenia Armii Krajowej.
artykuł za stroną Dowgiłło Family
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń